Valldemossa

Valldemossa

Valldemossa to urokliwe miasteczko położone w ciasnej dolinie pomiędzy szczytami gór Serra de Traumuntana. Oddalone od Palma de Mallorca o zaledwie 30 km jest celem wielu wycieczek. 

Położenie Valldemossy na planie Majorki.

Polski akcent

Wiąże się z nim także fragment historii naszego kraju. Chodzi o pobyt naszego wybitnego kompozytora Fryderyka Chopina wraz z Georde Sand i jej dziećmi w tym pięknym miejscu.

Klasztor kartuzów w Valldemossie.

Przybyli oni na wyspę z początkiem listopada 1938 roku i wynajęli celę numer 4 w klasztorze kartuzów położonym na malowniczym wzgórzu. Ascetyczne życie i dość surowe warunki panujące we wnętrzach tego przybytku wynagradzane były przez cudowne widoki i niezwykły klimat Valldemossy. 

Widok z tarasu celi Chopina na miasteczko i okoliczne wzgórza.

Niestety jesień i zima przełomu 1838 i 1839 roku nie były łaskawe dla Fryderyka i George. Ten okres okazał się wyjątkowo surowy, deszczowy i zimny. Czarę goryczy przelała też niechęć mieszkańców do pary kochanków, która zamieszkała wśród nich bez ślubu. Ekscentryczna osobowość George Sand też nie pomagały zaadaptować się na majorkańskiej prowincji.

Figury George Sand i i Fryderyka Chopina na korytarzu klasztoru kartuzów.

Stan zdrowia Chopina znacząco się pogorszył. Z czasem stało się jasne, że zachorował na gruźlicę. Strach przed chorobą sprawił, że nikt z mieszkańców nie chciał mieć z nimi kontaktu. Gdy w końcu 11 lutego 1839 para zdecydowała się opuścić wyspę, nie byli w stanie znaleźć w Valldemossie nikogo, kto zgodziłby się przetransportować ich do portu. Historia ta nie do końca jest zatem szczęśliwa.

Cela Chopina udostępniona została do zwiedzania. Znajduje się w niej bardzo bogata kolekcja (druga co do wielkości na świecie) pamiątek po naszym wybitnym kompozytorze. Znajdziemy tam wiele obrazów, partytury zapisane ręką Chopina, odcisk jego dłoni, maskę pośmiertną oraz oryginalny fortepian, na którym tworzył większość kompozycji w tamtym okresie.

Portret Chopina w jego celi numer 4 w klasztorze kartuzów.


Święta Katarzyna z Palmy

Kolejna ciekawa historia związana z Valldemossą ma podłoże religijne. Chodzi o Catalinę Thomas, która urodziła się w tym miasteczku w pierwszej połowie XVI wieku. Miała bardzo ciężkie dzieciństwo, pracowała jako pasterka i służąca. Zawsze marzyła o tym by zostać zakonnicą. Nie było to jednak proste ze względu na jej status społeczny. Ostatecznie wstąpiła do klasztoru augustianek św. Marii Magdaleny w Palmie. Miała wizje aniołów, św. Antoniego z Padwy i św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Mieszkańcy są bardzo przywiązani do swojej patronki. Na wielu ścianach domów i murach widnieją ceramiczne, kolorowe kafle ze scenami z jej życia oraz prośbami o wstawiennictwo. W domu przy uliczce Rectoria, w którym się urodziła, urządzono kaplicę z figurą świętej.

Ceramiczny kafel ze sceną z życia świętej Cataliny Thomas.

Smaki Valldemossy

Majorka słynie ze wspaniałych deserów. Pierwszym z nich jest drożdżowe ciasto enseimada czyli tradycyjny wypiek o maślanym posmaku, zawijany w kształt spiralnego ślimaka. Dawniej jedzono je z okazji ważnych świąt, a obecnie jest jednym z najczęściej spotykanych wypieków w cukierniach na tej hiszpańskiej wyspie.

Klasyczna enseimada.

Kolejnym z przysmaków związanych mocno z tym górskim miasteczkiem jest coca de patata czyli słodka bułeczka z ziemniaków. Niewiarygodnie miękka i puszysta dzięki sporej ilości smalcu i ziemniaków użytych do wypieku. Najlepsze (według wielu turystów i mieszkających na Majorce Polaków) cocas de patata serwują w niepozornym Bar Meriendas przy Via Blanquerna 12.

Bułeczki coca de patatas.

Ostatnim z deserów, o którym chciałem Wam napisać, jest horchata de almendra. Jest to orzeźwiający migdałowy koktajl, który najlepiej smakuje dobrze schłodzony. Kupcie sobie taki w Valldemossie i wypijecie spokojnie w cieniu majorkańskich drzew. Na pewno będzie to dla Was wspaniałe wspomnienie tego magicznego miejsca, położonego pośród pięknych gór Katalonii.

Smakowita horchata de almendra.


Majorkańskie likiery

Pod adresem Via Blanquerna 7 znajduje się sklep, w którym kupić można bardzo ciekawe pamiątki (sporo rękodzieła) oraz przeprowadzić degustację lokalnych likierów. Przyjemność taka kosztuje 2.5 EUR i powiem Wam, że warto. W środku znajduje się kilkanaście beczek z alkoholami, które są specjalnością Valldemossy, a których moc zaczyna się od 20%, a kończy na 60%. Szczególnie przypadły nam do gustu likier pomarańczowy i migdałowy. Bardzo przyjemny jest też wariant ziołowy, który zwie się tu hierbas. Zdecydowanie polecam spożywanie tego typu alkoholi schłodzonych lub z odrobiną lodu.

Majorkańskie likiery.
Od lewej: pomarańczony, ziołowy (hierbas) i migdałowy.